Marzenie o marce innej niż wszystkie
Marzenie o marce odzieżowej pojawiło się ponad 7 lat temu. To właśnie wtedy pierwszy raz udało mi się wystylizować ubranie naszej Zuzi, gdy odbieraliśmy dopiero co urodzonego Williama i Marię ze szpitala. Chyba się udało, bo do tej pory wspominamy, że coś tam jednak ze stylisty we mnie siedziało, tylko głęboko ukryte. 😉 Dziś jednak zabiorę Was w podróż po tym jakie cele przyświecały nam w tworzeniu marki i dlaczego papier prezentowy jest lepszy niż torebka foliowa.
Początki bywają…
Mówi się, że początki bywają trudne. No chyba, że początek to z jednej strony wielka wizja, z drugiej mały budżet. Z jednej strony zaplanowane to jakie uczucia ma przynieść marka, a z drugiej daleka droga do realizacji. Nie inaczej było z naszymi początkami. Dziś opiszę tylko te aspekty, które pozwoliły nam dotrzeć do miejsca, w którym jesteśmy obecnie.

Nasza pierwsza sesja zdjęciowa na kaliskim rynku pełnym składzie.
Wiele lat temu, będąc w Linköping, w Szwecji, blisko miasta rodzinnego mojej małżonki odwiedziliśmy pewien sklep. W sklepie tym, były piękne, klasyczne ubrania. Był tam również fotel ze stolikiem i karafką na wodę. To był mój ulubiony sklep. Siadałem tam w fotelu i piłem wodę, czekając na Marię, by przymierzyła kilka ubrań.
Innym razem czytałem książkę o prowadzeniu biznesu w Polsce międzywojennej. Dom Braci Jabłkowskich, bo o nim była wtedy mowa, prowadził firmę rodzinną inną niż wszystkie. Począwszy od obsługi klienta (już 100 lat temu można było zamówić przez telefon np. 3 sukienki do domu i odesłać 2, które nie sprawdziły się z jakichkolwiek powodów), poprzez opiekę dla dzieci pracowników, a skończywszy na wyjątkowym traktowaniu każdego kto przekroczył progi Domu Braci Jabłkowskich. O szczegółach i inspiracji, która płynęła szerokim strumieniem do mojego życia czytając ich historię, w innym wpisie.
Wyobraź sobie starszego, eleganckiego dżentelmena. Przedwojenne maniery, nienaganny i pięknie skrojony garnitur i ta serdeczność. I właśnie taki, starszy człowiek, przypominający kochanego dziadka z dzieciństwa otwiera Tobie i Twojej córce drzwi do sklepu zapraszając gestem dłoni do środka. Tak jakby ktoś otwierał drogę do Twojego serca. Gdy akurat przymierzasz ubranie, ten sam starszy człowiek, czeka już na zewnątrz z parasolką. Akurat zaczęło padać. Gdy wychodzisz to on otwiera Ci drzwi i z parasolką odprowadza do samochodu. Na koniec życzy miłym damom miłego dnia i wraca na swój posterunek.
No dobra dobra, ale co to ma wspólnego z początkiem biznesu?
Wszystko! Wiesz jak to jest, gdy widzisz coś, ale nie wiesz jak to nazwać? Czujesz to w sobie, ale przelanie tego na papier zabiera za dużo czasu? Ta karafka z wodą dla taty, który czeka na swoje piękne córki przymierzające sukienki. Ten starszy dżentelmen, wyjątkowe traktowanie, a na deser pięknie zapakowane opakowanie wyglądające jak… PREZENT! Czy jako dziecko lubiłeś otrzymywać prezenty? Kto nie lubił. 🙂 Właśnie tak mają się czuć wszystkie młode damy, które otrzymują paczkę od DaveMarie.
Pięknie się snuło wizje, gorzej przekuć to w czyn. DaveMarie nie ma jeszcze zatrudnionego starszego dżentelmena, nie ma nawet stacjonarnego punktu. Ale całe to uczucie, które się pojawia w naszych sercach, gdy myślimy o marce DaveMarie trzeba jakoś przelać w rzeczywistość, krok po kroku. Zaczęliśmy od papieru prezentowego.
Foliówka czy papier prezentowy?
Co jest tańsze? Zwykły worek foliowy czy wysokiej gramatury papier prezentowy? No właśnie. Gdybyśmy kierowali się rachunkiem ekonomicznym, to od początku pakowalibyśmy w woreczki foliowe. Taniej i szybciej. Postawiliśmy jednak na przekazanie uczucia. Może właśnie dlatego regularnie dostajemy filmy od rodziców, którzy pokazują jak ich córka wyciąga z pudełka wymarzoną sukienkę i jest zachwycona krzycząc z radości, że to wymarzona sukienka?
Kwartał to nie 3 miesiące!
To zdanie przeczytałem w pewnej książce. Kwartał to nie 3 miesiące, ale kilkanaście lat. Co by było, gdyby tak planować biznes? Gdyby traktowanie klienta miało na celu nie tylko 3 miesięczne wyniki w sprzedaży, ale to, by wracał do nas wiele razy przez najbliższe 15 lat? Albo jeszcze lepiej. Gdyby młoda dama, której dziś sprzedajemy sukienkę DaveMarie, była tak wyjątkowo potraktowana, że gdy sama będzie już mamą, przyjdzie ze swoją córką do naszego sklepu, pamiętając, że tam została potraktowana z szacunkiem, tak jak powinno traktować się wszystkich. Z takim nastawieniem budujemy właśnie DaveMarie.
Wzloty i upadki.
Pamiętam, gdy w kwietniu-maju 2021 roku mieliśmy gotowy pierwszy, prawdziwy projekt sukienki DaveMarie. IDEALNY, w dodatku pudrowy róż i te wzory kwiatów… To był strzał w 10! Zanim jednak trafił do produkcji, to Zuzia, która jest połączeniem księżniczki i Pippi Långstrump wzięła sukienkę na testy. Dzień wyjątkowy, bo dzień urodzin, ale jednocześnie zwykły, bo bez chodzenia po drzewach. Po całym dniu materiał wyglądał fatalnie. Kuleczki, rozciągnięcia. Wiedzieliśmy, że testów nie przeszedł. Odesłany do producenta i zostaliśmy ze świetnym materiałem na spódniczki, kilka bluzeczek i 3 inne sukienki. Brakowało jednak naszego flagowca. Zakasaliśmy rękawy i wzięliśmy się do pracy szukając wzorów, które będą zachwycały dzieci i rodziców. Udało się, choć po drodze była cała masa problemów do rozwiązania i decyzji do podjęcia, ale to już w innym wpisie. 😉
Co nas czeka w przyszłości?
Jednym z haseł przewodnich było od początku „Elegancja na co dzień”. Uznaliśmy, że nie ma sensu ubierać dziecka w piękne ubranie tylko raz i schować do szafy, żeby się nie pobrudziło czy nie popsuło. Dziecko może wyglądać elegancko codziennie. Idąc do szkoły, bawiąc się na podwórku może wyglądać pięknie i jednocześnie mieć ubranie na tyle wygodne, że nie będzie chciało zakładać innego. Wysoko postawiliśmy sobie poprzeczkę, ale codziennie robimy małe kroczki, by sprostać temu zadaniu. Mamy wielką nadzieję, że kolejne produkcje DaveMarie znajdą uznanie w oczach rodziców, a przede wszystkim dzieci, bo to właśnie im chcemy służyć.
W tym roku planujemy wypuszczenie kolejnych kolekcji, które będą zarówno eleganckie jak i praktyczne. W dalszych krokach chcemy stworzyć od zera kolekcję dla chłopców. Tak by każdy młody dżentelmen miał ubranie, które będzie idealne na niedzielny obiad u babci jak i zabawy z rodzeństwem w ogrodzie u dziadka. Jeśli rozwój marki na to pozwoli, chcemy również jak najszybciej ruszyć z pierwszy sklepem, w którym przeniesiemy kolejne aspekty wizji marki na rzeczywistość (już nie tylko online).
Przed nami jednak dużo pracy i cieszymy się, że zechcieliście ruszyć w tę przygodę razem z nami. Dziękujemy.
Zostaw komentarz